Tak mijały kolejne minuty, godziny, dni i miesiące
znajomości z Dan’em. Okazał się być wspaniałym chłopakiem. Taki troskliwy. Dbał
o mnie bardziej niż ktokolwiek inny. Dzięki niemu poznałam moją obecną
przyjaciółkę Nicol, jego 3 pozostałych najlepszych kumpli Matt'a, Chris'a i Max'a. A piszę trzech bo Josh'a już poznałam pierwszego dnia. Znalazłam też pracę u mojego wujka w firmie. Pracowałam
jako jego asystentka, bo moja poprzedniczka zaszła w ciążę. Czułam, że życie
zaczyna mi się układać. Byłam w niebie. Zwłaszcza wtedy, gdy Dan zabierał mnie
na wspólne wypady. To na mecze, do knajp, eleganckich restauracji.
Najszczęśliwszym
dla mnie dniem był 14 lutego. To właśnie wtedy Dan zaprosił mnie do siebie do
domu i powiedział co czuje. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że Dan aż tak
bardzo się we mnie zakocha. Ale szczerze to nie ukrywałam, że czułam do niego
to samo. Było w nim coś, co sprawiało, że kochałam go bardziej niż jego
poprzedników. Przy nim zapominałam o całym świecie. Nie chciałam już wracać do
mojej przeszłości. Był tym, na którego tak długo czekałam. Stawał w mojej
obronie, był romantyczny. Tak, wiem. Gadam jak jakaś słodka szesnastoletnia
zakochana, ale nic nie mogę na to poradzić.
Pamiętam do dziś.
21 marca. Tego dnia Daniel zapytał, czy chcę z nim zamieszkać. W sumie to cieszyłam
się, ale nie chciałam sprzedawać mojego pałacyku. I nie zrobiłam tego.
Powiedziałam mojemu bratu, że może tam zamieszkać. Wiedziałam, wręcz byłam
pewna, że mieszkanie z Dan’em będzie genialną sprawą. I nie pomyliłam się.
Przeżywałam z nim cudowne chwile. Kłótnie, które nas do siebie zbliżały, i te
romantyczne momenty. Niczego nie żałuję. Nawet tatuażu, który Dan mi
zafundował. Miałam wątpliwości, ale zrobiłam to dla niego. W sumie dla siebie
też, ale bardziej dla niego. Na moim nadgarstku widnieje napis „I'm fucking crazy, but I'm free”. Od
tamtej pory było to moim mottem życiowym.
- Co robisz kochanie? – Zapytałam Dan’a siedzącego z Josh’em
na kanapie.
- Gramy w
Fifę, nie przeszkadzaj. – Odpowiedział Josh, wyżywając się na joystick ‘u. –
Biegnij kurwa!
- Przynieść
wam piwo? – Zapytałam opierając dłonie na ramionach chłopaków.
Momentalnie przerwali grę, odwrócili się w moją stronę i
patrzyli zszokowani.
- Dobrze się
czujesz? – Zapytał Dan.
- Tak, a co?
- Ty, nam
proponujesz piwo, tak? No, coraz bardziej mnie zaskakujesz.
- Ale
chłopaki, nie ma nic za darmo. Ja idę po piwo, a w zamian wy dajecie mi pograć.
– Odpowiedziałam zagryzając wargę z lewej strony.
- Dobra. –
Odpowiedzieli jednogłośnie.
- To ja zaraz
wracam.
- Czekamy. – Dodał
Josh.
Z uśmiechem na ustach poszłam do kuchni. Mieszkałam u nich
od 3 tygodni i muszę przyznać, że w domu panowała genialna atmosfera. Z Dan’em
byłam od miesiąca. O dziwo nic się złego nie działo. Cove nie dawał znaków
życia, James też. Aż do teraz.
Stałam przy drzwiach lodówki gdy nagle
zadzwonił mój telefon. Nie wiedziałam czyi to numer.
- Tak,
słucham? – Zapytałam opierając się o lodówkę
- Cześć
kochanie. Tu James.
Odebrało mi mowę. Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć.
Ręce zaczęły mi się pocić.
- Cześć… Co
się stało, że dzwonisz? – Zapytałam niepewnie.
- Nic, po
prostu chciałem usłyszeć Twój ciepły głos. Co u Ciebie słychać? Dlaczego się
nie odzywasz? – Wypytywał.
- Nic. Jest
ok. Nie mogę teraz rozmawiać, bo jestem u Nicol j i przygotowujemy imprezę.
Zadzwonię jak będę mogła. – Powiedziałam i szybko się rozłączyłam
Gwałtownym ruchem odgarnęłam włosy do tyłu, schowałam
telefon do kieszeni i utrzymując pozory, poszłam do chłopaków z obiecanym
piwem.
- Fuck! –
Usłyszałam tylko wchodząc do pomieszczenia.
- Haha! Josh,
przecież ty nigdy ze mną nie wygrasz. – Chwalił się Dan.
- Nie znęcaj
się nad nim. – Powiedziałam dając im do rąk zimne butelki.
- Z kim
rozmawiałaś? – Zapytał Dan chwytając mnie za nadgarstek i pociągając w swoją
stronę.
Razem z Josh’em popatrzyliśmy na siebie. Mi serce o mało co
nie wyskoczyło z piersi, Josh otworzył usta z przerażenia. W tamtej chwili
poczułam się jak wtedy z Cove. Ale nie
miałam czym się martwić, bo Dan mimo, że trzymał mnie w tak groźny sposób po
prostu pocałował mnie i z uśmiechem w usta i w nadgarstek tak, jakby wiedział,
że trochę mnie ten gest zabolał.
- Dzwonił mój
były. James. – Odpowiedziałam siadając Dan’ owi na kolana.
- Czego
chciał?
- To ja was
zostawię samych. – Powiedział Josh i wyszedł z salonu.
- Nic.
Stwierdził, że chciał usłyszeć mój głos i zaczął wypytywać o wszystko, to mu
powiedziałam, że nie mogę z nim teraz rozmawiać, bo szykuję z Nicol imprezę.
- A zadzwonisz
do niego? Bo słyszałem, że to zrobisz. – Zapytał Dan, przesuwając palec po moim
dekolcie.
- Nie, na
pewno nie teraz. Kiedyś będę musiała, bo przecież muszę mu powiedzieć, że z nim
nie jestem.
- To zrób to
teraz. – Zaproponował Dan, uśmiechając się i dając mi butelkę.
Pociągnęłam dość spory łyk i zabrałam się za wyjaśnianie
całej tej sytuacji. Tej, w której nie mogę powiedzieć tego James’owi.
- Dan, to nie
jest takie proste, a już Ci mówię dlaczego. Słuchaj, byłam z James’em bardzo
długo, dla niego poświęciłam bardzo dużo, aż za dużo i gdybym teraz
powiedziała, że między nami koniec to nie czułabym się z tym dobrze.
- Ale przecież
i tak z nim tak jakby nie jesteś więc co to za różnica czy zrobisz to teraz czy
kiedy indziej?
- No w sumie
to nie ma. Ale jak mam to zrobić? – Zapytałam i w takim jakby geście rozpaczy
przytuliłam mu się do szyi.
- Zadzwoń do
niego i powiedz otwarcie o co chodzi, bo wiesz, że z nami facetami jest tak, że
nam jak nie powiesz wprost czegoś to my tego nie zrozumiemy. – Wyjaśnił z
uśmiechem.
- Teraz już
wiesz dlaczego Cię kocham? – Zapytałam i pocałowałam go mocno.
- No nie. Za
bardzo to nie.
- Bo zawsze
potrafisz mi pomóc, znajdujesz rozwiązanie z każdej sytuacji. I potrafisz
powiedzieć coś, czego żaden facet nie powie. Kocham cię wariacie. –
Powiedziałam i powtórzyłam pocałunek.
To piękną chwilę przerwał dźwięk dzwonka mojego telefonu.
Można było wsłuchać się w refren piosenki Linkin Park – Castle Of Glass. Kochałam ją, bo leciała u Dan’a w pokoju gdy
zapytał czy chcę z nim być. Taki tam mały sentyment.
- Tak?
- Diana nie
rozłączaj się. Musimy pogadać. – Usłyszałam James’a.
- James,
mówiłam Ci, że zadzwonię.
- Nie zbywaj
mnie. Diana co się dzieje? Nie dzwonisz, nie dajesz znaków życia. Co jest?
Martwię się.
- Nie dzwonię,
bo nie mam po co.
- Jak to?
Diana co się dzieje? – Zapytał mając smutek i jednocześnie totalne zagubienie w
głosie.
- James, ja
nie mam po co dzwonić, bo my już nie jesteśmy razem.
- Jak to?
Diana powiedz, że żartujesz. Błagam Cię. – Krzyczał zrozpaczony.
- Powiem Ci
tyle. Nie mam zamiaru być z kimś kto myśli tylko o dreszczyku emocji i
adrenalinę. Miałeś gdzieś to, jak błagałam Cię, żebyś nie wyjeżdżał. Nie chcę
tak żyć. Teraz jestem szczęśliwa. Bez Ciebie i tych wszystkich zmartwień. Nie
dzwoń więcej, pa. – Wyjaśniłam mu przez słuchawkę, i rzuciłam telefon na
drewniany, stolik stojący między dwoma fotelami ustawionymi obok siebie.
- I jak? –
Zapytał Dan przytulając się do mojej szyi.
- Dziwnie. –
Odparłam gładząc mojego kochanego misia po włosach.
- Dlaczego?
Przecież powiedziałaś mu to, co chciałaś powiedzieć od dłuższego czasu.
Powinnaś czuć ulgę.
- Łatwo Ci
mówić.
- Kochanie,
wiem, ale postaraj się o nim zapomnieć. Zamknęłaś pewien rozdział w swoim życiu
więc musisz zacząć żyć od nowa. – Powiedział łapiąc mnie za dłoń i ją całując.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Był taki
delikatny, gładki. Nie potrafiliśmy się powstrzymać od tych pocałunków.
Dan pocałował mnie
kilka razy w szyję, raz w policzek i setki razy w usta. Jego usta były takie
gorące, takie miękkie. Ich dotyk przyprawiał mnie o dreszcze i wywoływał w
pewien sposób podniecenia. Czegoś czego nie umiałam wytłumaczyć sama sobie. Nie odrywając od niego ust,
usiadłam przodem do niego. Patrzyliśmy sobie w oczy. Dan’a niebieskie tak
błyszczały. Nie umiałam się nie uśmiechać patrząc w nie.
- Idziemy na
górę? – Zapytał szeptem, opierając swoje czoło o moje.
- A co z
Josh’em? Będziemy musieli być cicho.
- Wyszedł jak
rozmawiałaś z James’em.
- No to
idziemy. – Odpowiedziałam schodząc mu z kolan.
Popatrzył na mnie i z uśmiechem pokręcił głową. Szłam przed
nim i czułam jak patrzy na mój tyłek. Jak nigdy nie przeszkadzało mi to.
Weszłam do
sypialni. Byliśmy sami, tylko ja i Dan. W pokoju panował półmrok, światło
dawała zapalona mała lampka i parę świeczek zapalonych, aby rozbudować
atmosferę.
Usiadłam na łóżku,
ale Dan nie pozwalał mi na to, więc popchnął mnie na białą pościel i położył
się obok mnie. Patrzył mi w oczy i skradł delikatnego buziaka. Poczułam na
ciele dreszcze, ale nie takie jak zawsze. To było coś innego. Widząc jego
uśmiech na twarzy byłam pewna, że on też tego chce, wiedziałam, że nie
stawiałby zbędnego oporu. Jeszcze raz spojrzał mi w oczy i pocałował, ale to
nie był zwykły buziak lecz namiętnie całował moje usta jednocześnie ręką
błądząc po moim brzuchu, ramionach i policzku. Zaplótł palce w moje i trzymał
mnie mocne w nierozerwalnej więzi. Odwzajemniałam wszystko to co robił i
zaczęłam ściągać z niego koszulkę, on to samo zaczął robić z moją.
Przyznam się, że nie miałam w tym doświadczenia, ale wiedziałam, że Dan ma,
więc zaufałam mu. Pozbyliśmy się koszulek, usiadłam mu na kolanach. Zero słów,
po prostu czysta przyjemność. Delikatnie, niezdarnie rozpiął mój czarny
koronkowy stanik. Od tej chwili wiedziałam, że chcę tego bardziej niż on.
Spojrzał na moje piersi i momentalnie zaczął je masować, całować i delikatnie
podgryzać. Widział, że zaczęło mi to sprawiać przyjemność, nie przestawał coraz
bardziej się nakręcał, robił to raz lżej raz mocniej. Po chwili takiej zabawy
nieświadoma tego co robię zaczęłam delikatnie składać na jego ciele gorące
pocałunki. Widziałam, że jeszcze nikt nie sprawił mu takiej przyjemności.
Tak wzajemnie
się nakręcaliśmy. Dan nie mógł już wytrzymać, zaczął masować moje krocze, pozbyliśmy się spodni, lecz
jeszcze zostawaliśmy w bieliźnie. Cały czas na zmianę zaczepialiśmy się ustami,
językami, robiło się coraz goręcej i coraz bardziej mi się to podobało.
Odważyłam się zdjąć z niego bieliznę, on tak samo postąpił z moją. Teraz już
nic nas nie powstrzymywało. Chociaż w pewnej chwili jakoś zatrzymaliśmy się w
chwili niepewności. Popatrzyliśmy na siebie, Dan uśmiechnął się jak zawsze
uroczo i pogładził mnie po nagim ramieniu.
Po tym geście opory minęły. Dan nie pozwolił mi przejąć inicjatywy.
Wolał dominować, wiec mu na to pozwoliłam
- Jesteś tego
pewna? – Zapytał cicho, wyciągając z pod poduszki prezerwatywy i naciągając
jedną na penisa.
- No a czy
teraz mam jakieś inne wyjście?
- W sumie to
nie! – Krzyknął i rzucił się na mnie.
To wszystko działo się tak szybko, że nie pamiętałam jak to
wszystko się zaczęło, ale zapamiętałam to co było najpiękniejsze. Tą jego
delikatność, namiętność i uczucie ukryte w każdym pchnięciu.
Leżeliśmy z Dan’em w
prawie że mokrej od potu pościeli. Zmęczeni, ale szczęśliwi. Pierwszy raz od
kilku miesięcy odważyłam się pójść z chłopakiem do łóżka.
- I jak? –
Zapytał cicho Dan, gładząc dłonią moje ramie.
- Bosko, bo
pierwszy raz od kilku miesięcy poszłam z chłopakiem do łóżka. Ostatni raz to
było z James’em tuż przed jego wyjazdem, ale z nim to nie było to samo co z
Tobą. Z nim to był tylko sex, a z Tobą? Jakieś uczucie…
- To nie było
„jakieś” uczucie. To była miłość. – Przerwał mi i pocałował.
Słowo „miłość” tak pięknie brzmiało z jego ust brzmiało tak
pięknie. Czułam, że to uczucie będzie jeszcze większe niż jest teraz. Marzyłam
tylko o tym, by Dan mnie nie zranił, bo ja byłam pewna, że ja mu tego nie
zrobię. Za bardzo go kochałam. Zaufałam mu.
Patrzyłam na jego
umięśnioną klatkę piersiową, którą specjalnie dla mnie, po bardzo długich
dyskusjach depilował, a na brzuchu w okolicach pępka idącą w dół podbrzusza
zostawił „ścieżkę” z włosków, która nadawała jego ciału uroku. A wracając do
klatki piersiowej. Była taka umięśniona. Oddychał głęboko, powoli. Można by
rzec, że oddychał pełną piersią. Dan i ja byliśmy w tym samym wieku, ale to on potrafił
zachowywać się jak dziecko. Zwłaszcza teraz gdy był kwiecień i chodziliśmy na
spacery. Byliśmy pełni energii. Miałam nadzieję, że wszystko między mną, a Dan’em
będzie trwało jak najdłużej. Ale nie byłam do końca pewna, czy aby na pewno wszystkie
poprzednie rozdziały mojego życia są
zamknięte. Mam na myśli James’a i Cove.
- Kochanie,
wszystko w porządku? – Zapytał szeptem Dan, patrząc na mnie czule
- Tak,
wszystko jest w porządku.
- Na pewno?
- Na 100%. – Odpowiedziałam,
kładąc rozgrzaną dłoń na jego dość ciepłym policzku. – Kocham Cię. – Dodałam i
pocałowałam go.
- Też Cię
kocham. – Odpowiedział po pocałunku i przytulił mnie mocno. – Chodź prześpimy
się jeszcze trochę.
- A która
godzina? – Zapytałam patrząc na jego mocno zarysowane kości szczęki.
- Szczerze
mówiąc to nie mam pojęcia, więc bez patrzenia na zegarek położymy się spać. –
powiedział i oparł swoją głowę o moją.
Uśmiechnęłam się patrząc na Dan’a i wsuwając mu się pod
ramię. Otulił mnie swoją wielką, wytatuowaną ręką. Położyłam mu głowę na klatce
piersiowej. Pomimo, że jego serce było po drugiej stronie, to czułam jak bije. Jeszcze
przez kilka minut gładziłam dłonią jego brzuch, ale po chwili zrobiłam się
senna. Popatrzyłam na Dan’a. Był taki słodki jak spał. Była z nim tyle czasu, a
dopiero teraz to dostrzegłam.
- Kocham Cię. –
Wyszeptałam mu do ucha, pocałowałam ostrożnie w policzek i zasnęłam przy moim
ukochanym chłopaku.